W 1909r. na strony gazet wszedł jeden z najdziwniejszych stworów, które ukazały się w USA, widziany nie tylko przez mieszkańców New Jersey w tymże mieście, ale też w Pensylwanii.
Żaden z mieszkańców nie mógł sobie wytłumaczyć co zobaczył, próbowali sobie wmówić, że widzieli wielkiego wielkiego ptaka. Jednak ludzie rozmawiali o faktach, które pokazywały, że to stworzenie w żaden sposób nie mogło należeć do ptaków. Wkrótce potem to stworzenie otrzymało nazwę "Jersey Devil"-po Polsku Diabeł z Jersey.

E.W. Minster umiał dokładnie opisać to stworzenie. 17 stycznia 1909 roku mógł on obserwować to stworzenie, po tym jak usłyszał krzyk z nad rzeki Delaware. Diabeł z Jersey wyglądał jak duży żuraw, gdy leciał przez rzekę. To co przyciągało uwagę było to, że świecił jak robak świętojański. Długa szyja stworzenia podczas lotu była mocno wyciągnięta. Ta postać miała cztery kończyny. Przednie wyraźnie dłuższe niż tylne. "Zwierzę" posiadało dwa cienkie skrzydła i głowę, która była podobna do tej od barana i zdobiły ją dwa rogi.
Podczas lotu Jersey Devil wydał z siebie przerażający krzyk, według Minstera był w połowie skrzeczący, a w połowie
jakby gwizdał, a gdy się kończył przechodził w niższe i cieplejsze dźwięki.

Kiedy się pojawił Diabeł wszędzie w pobliżu było pełno śladów konia, a co było dziwne były też do zobaczenia na dachach domów.
Krótko po tym jak ustała o tym zjawisku mówić prasa, wydawało się, że rozwiązano zagadkę. Muzeum z Filadelfii wystawiło prawdziwego Diabła z Jersey. W tym czasie zostało to zwierzę złapane. Wkrótce potem ogromne tłumy ludzi się zjawiały by zobaczyć to zwierzę. Okazało się to wielkim kłamstwem. Był to pomalowany na zielono kangur, któremu dodano brązowe skrzydła.

Ten wielki przekręt został bez karny, ale jego prawdziwa natura pozostaje do dzisiaj zagadką. Nawet dzisiaj jest o tym mowa. Jednak każda ukazana część ciała diabła była podrabiana. Dlatego do dzisiaj nie wiemy rzeczywiście czy istniał czy dalej żyje.